Let Halloween last!!

11/04/2014






 [PRZEWIŃ DO POLSKIEJ WERSJI]

Hi there! Missed me? I missed you a lot, and I mean it! :) It looks like I missed Halloween too :) But who said you have to make scary make-ups,or should I say, a piece of characterization (well, at least I tried) only once a year? In my life Halloween lasts all year round, but only once a year people don't think I'm insane :) As a first go I chose chesea smile. What is it actually? Let's ask our lovely auntie Wiki!

Chelsea smile is also called Cheshire grin or Glasgow smile. It is a wound caused by making small cuts on the corners of a victim's mouth, then beating or stabbing him or her until the muscles in the face contract, causing the cuts to extend up the cheeks to the victim's ears. This leaves a scar in the shape of a smile, hence the name. The act is usually performed with a utility knife or a piece of broken glass,leaving a scar which causes the victim to appear to be smiling broadly and may lead to death by exsanguination (blood-loss) if left untreated. The practice is said to have originated in Glasgow, Scotland,but became popular with English street gangs (especially among the Chelsea Headhunters, a London-based hooligan firm, where it is known as a "Chelsea grin" or "Chelsea smile").

Ok, so how I did this look? Unfortunatelly I don't have latex or characterizaction wax (yet), but I have gelatine! What wasn't simple challenge, though. I had no idea that finding gelatine is so hard in the UK. I found it in polish shop nearby, but it was with some spicing in it,so I smelld like a living buillon :) All you need is:

- gelatine (try to find this, ha!)
- glycerine (I got mine in Boots for arond 2 ponuds for 300ml) 
- sugar
- water

All you have to do is stir gelatine, sugar and glycerine in warm water (not boiling!!!). Proportions: 1x1x1x1/2 (water). And that's all. Have you tried yet?





After placing our mass on face and shaping it to the way we want our final look to be, you have to leave it to dry. I think, I must have screw sth in the recipe, because it dried very long, and it shouldn't, I guess. Anyway, when it's finaly dry you take make-up foundation you normally use in your everyday make up and cower all wound so that it would look like your skin. Now taking narrow brush apply red eyeshadow or, like I did, red lipstick and colour inside of the wound. It's good to darken inner edges a little bit with dark brown eyeshadow, to give three-dimensional look. You can place a bit of these colours on external corners of your smile as well. Now apply fake blood inside and let it flow on your chin. You can make blood by yourself, but I got mine in Tesco, so there was no need.  And that's it! Hope you like it!



Jak zwykle spóźniona, chwalę się moją propozycją na Halloween. Poza tym, kto powiedział, że takie potworności można robić tylko raz w roku? U mnie krwawe klimaty trwają cały rok. Różnica pomiędzy Halloween a zwykłym dniem jest taka, że podczas święta nikt nie bierze mnie za psychola.:)

Postawiłam na Chelsea smile, który zapewne już od dawna dobrze znacie. Jest to tortura polegająca na obustronnym nacięciu kącików ust. Następnie ofierze zadawany jest dodatkowy ból (np. ciosami w brzuch), to doprowadza ją do krzyku, na skutek czego rany wydłużają się w stronę uszu. Często nacięci wykonywano kawałkiem szkła. Jak widzicie - niezły ubaw!

Niestety nie posiadam jeszcze lateksu ani wosku charakteryzatorskiego, za to posiadam żelatynę. Zdobycie jej nie było prostym zadaniem, przyznaję- w UK wszystko mają gotowe i nikt z moich znajomych nie przypomina sobie, żeby widział ją kiedykolwiek na półkach w marketach. Z pomocą przyszedł pobliski polski sklep. Niestety jedyną dostępną opcją była żelatyna z przyprawami, wiec pachniałam jak rosołek ;)

Do zrobienia sztucznej skóry domowym sposobem potrzeba:

- żelatyny
- cukru
- gliceryny (dostaniecie za grosze w każdej aptece)
- wody

Powyższe składniki mieszamy w proporcji 1x1/2 (woda), czyli wody ma być o połowę mniej niż innych składników. Uzyskujemy tym samym galaretowatą masę, którą możemy nakładać na twarz i formować w wymyślone przez nas kształty. Przyznam, że chyba coś spieprzyłam, może to wina tych przypraw, a może po prostu dałam za dużo wody, ale całość baardzo długo mi schła i miałam małe problemy z ustabilizowaniem całości w miejscu, w którym chcę, żeby znajdowała się rana. Sama żelatyna miała chyba inną wizję, bo ciągle migrowała. Ale jak widać, na szczęście udało mi się ją w końcu okiełznać.

Dobra, mamy już galaretowate ciało obce na twarzy. Czekamy aż wyschnie, można podsuszyć suszarką do włosów i poczuć się jak Dżoana Krupa na sesji zdjęciowej dla Harleya Davidsona. Potem traktujemy całość zwykłym podkładem, którego używamy na co dzień tak, aby kolor maksymalnie zlał się z kolorem naszej skóry. Środek rany malujemy czerwonym cieniem lub, tak  jak w moim przypadku, czerwoną pomadką. Ja farbek do ciała nie polecam, u mnie się nie sprawdziły. Warto zaznaczyć wewnętrzne krawędzie rany ciemnym cieniem, np. brązem, żeby nadać całości nieco głębi. Zostaje jeszcze sztuczna krew i gotowe.Ja swoją kupiłam w Tesco, ale zabarwiając masę wykonaną według powyższego przepisu np. barwnikiem spożywczym albo po prostu krusząc czerwony cień i mieszając z resztą można wykonać własną, wcale nie gorszą krew.

To by było na tyle. Bardzo mi się zabawa w charakteryzacje spodobała, chociaż z efektu nie jestem do końca zadowolona. Jednak pierwsze koty za płoty! Będę ćwiczyć dalej, dzielić się z Wami moimi poczynaniami i , mam nadzieję, postępami. Charakteryzacja to naprawdę super sprawa. Polecam!



You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images